Światło (od) św Mikołaja

 

Lato,  wracałam do domu, przejechałam po pasach, a tam czekał na mnie rowerzysta, który przed chwilą mnie minął. Majstrował coś przy swoim rowerze, przyjaźnie się do mnie uśmiechając. Po chwili wręczył mi, zdjętą ze  swojego roweru, lampkę. Dar był tak szczery i spontaniczny, że jedyne co mogłam, to przyjąć z wdzięcznością i pięknie podziękować.

W domu usiłowałam tę lampkę przytwierdzić do wózka, ale musi to być miejsce sensowne i bezpieczne dla lampki. Przeleżała  jakiś czas, i z przykrością stwierdziłam, że… nie działa. Nawet znalezienie wejścia do ładowarki nic nie dało, bo, mimo ładowania nadal nie działała.

Czułam się nie w porządku wobec darczyńcy. Jednak powinnam wtedy stanowczo odmówić.

W nadziei, że bratanica, lub brat coś wymyślą zabrałam ją do nich na wigilię….czas cudów i czarów.

I.. lampka działa, problem polegał na złej obsłudze, za krótko naciskałam przycisk. Mimo, że nadal nie znalazłam dla niej miejsca montażu na wózku, ale wiem, że działa, że chociaż nie doprowadziłam jej do zagłady.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *